środa, 24 sierpnia 2016

| 5 | "Taking You Higher"

• ROSS •

Kolejny dzień zleciał na próbach w naszym garażu. Przez te wszystkie godziny, cały czas myślałem o Courtney, która właśnie dzisiaj miała się zjawić. W końcu ją zobaczę! Cholernie za nią tęsknię i już nie mogę się doczekać.
Byłem również ciekawy, co robiła Laura przez ostatnie dni. Od wieczornego spotkania na plaży aż do teraz w ogóle z nią nie rozmawiałem.
- Ross! - krzyknęła mi do ucha Rydel, a ja praktycznie od niej odskoczyłem.
- Co?
- Mówimy do Ciebie, a ty nic! Kompletnie odleciałeś! - na jej twarz wstąpił grymas niezadowolenia.
- Wybacz, myślałem o Courtney - westchnąłem, a ta od razu przyjęła lekki uśmiech.
- Dzisiaj przyjeżdża?
- Tak.
- Co dla niej uszykowałeś?
- A coś miałem dla niej uszykować? - podrapałem się po głowie, a ta mnie uderzyła w brzuch łokciem. Czasem zachowuje się naprawdę dziwnie.
- Jak to co? Dziewczyna przyjeżdża 5 tysięcy kilometrów specjalnie dla Ciebie, a ty niczego nie uszykowałeś? - zmarszczyła brwi.
- Koniec próby - oznajmił Riker i zaczął odstawiać instrumenty na miejsce. - na Twoim miejscu coś bym przygotował. W końcu odwiedza Cię twoja dziewczyna. Moja by mnie zabiła za takie coś. - klepnął mnie w plecy.
- Okej. Mam pomysł, ale nie wiem, czy zdołam to wykonać w ciągu godziny lub dwóch.
- Jaki? - wtrąciła blondynka.
- Rydel - podszedł do niej Ell. - zostawmy to jemu. Chłopak wie, co robić. - mrugnął do niej. Pewnie od razu pomyślał o pewnym podtekście. Bo co dwójka młodych ludzi może robić w nocy w jednym pokoju? Grać w Monopoly? Nie tym razem. Przecież czytałem tyle fanfiction o sobie, a w każdym występowała "ta" scena.
- A ty o czym myślisz, Ratliff? - położyłem rękę na biodrze i podniosłem brwi do góry.
- Za dużo opowiadań. - zaczął się śmiać, a ja razem z nim.

----

Czekałem na moją dziewczynę na lotnisku, stukając palcem o ramę ławki, na której siedziałem. Co po chwilę z niecierpliwością spoglądałem na zegarek, licząc w myślach mijające sekundy. Miała być dziesięć minut temu. Niech nie każe na siebie czekać, no błagam.
Po jakimś czasie w końcu ujrzałem znajomą sylwetkę, która rozglądała się w poszukiwaniu swojego towarzysza. Uśmiechnąłem się lekko i podszedłem do niej. Ta kiedy mnie zobaczyła, zostawiła swoją walizkę, podbiegła do mnie i rzuciła mi się na szyję.
- Tęskniłem - szepnąłem jej do ucha, obejmując brunetkę wokół pasa.
- Ja też. Nie mogłam się doczekać, aż cię zobaczę - odpowiedziała mi.
Trwaliśmy w uścisku przez dobrą chwilę. Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy, wziąłem jej walizkę i opuściliśmy lotnisko. Zapakowałem jej torbę do bagażnika, zasiadłem za kierownicę i pojechaliśmy do jej domu.


• LAURA •


Cały czas myślałam o tej sprawie z Joe. Nie mam pojęcia, skąd wziąć taką sumę pieniędzy w tak krótkim czasie? Jestem załamana. 
Smutna opadłam na łóżko i schowałam twarz w dłoniach. Miałam ochotę płakać. Jak on może robić mi takie świństwo? Mam nadzieję, że jestem jedyna, ponieważ nie chciałabym, aby inne dziewczyny to spotkało. Nawet tych, które są dla mnie wredne. 
Postanowiłam napisać do mojej siostry, która aktualnie znajdowała się na wycieczce z jej chłopakiem i przyjaciółmi. 

Do: Vann

Hejka, jak tam urlop? :)

Ona to ma szczęście. Zero smutku. Zero zmartwień. Czyste szczęście.


Od: Vann

Świetnie, żałuj, że Cię nie ma! :D
Takich żartów jeszcze nigdy nie widziałam. Brzuch mnie od śmiechu boli. 


Do: Vann

Nawet gdybym chciała jechać, ja nadal mam szkołę. Zazdroszczę ci, Van. :D

Odłożyłam telefon na szafkę nocną i popatrzyłam pustym wzrokiem na sufit. 
- No cóż, trzeba się trochę pouczyć. Ale mi się nie chce - ostatni wyraz przedłużyłam. Nagle przed oczami stanął mi niedawno poznany blondyn. 
- Chciałabym, żebyś zwrócił na mnie uwagę, Ross - szepnęłam i uśmiechnęłam się lekko. Po jakimś czasie podniosłam się, usiadłam przy biurku, rozpakowałam książki i zaczęłam uczyć się notatek z historii. 
Próbowałam coś zapamiętać, jednak moją duszę zaprzątały dwie osoby, o których nie mogłam przestać myśleć. 

Joe.

Ross.

Wynoście się, chcę się uczyć.


-----


Notka wyjaśniająca jest już na blogu.




Notka #1

Cześć.
Ostatni rozdział dodałam nieco ponad miesiąc temu. Jest mi teraz strasznie głupio, że nie pisałam rozdziałów, jednak chwilowo straciłam pomysł na te opowiadanie. Nie kończę z nim, ale rozdziały będą się pojawiały rzadziej niż wcześniej. Zmienię również jego wygląd, ale to już inna sprawa. :D

Założyłam drugi blog z opowiadaniem. Jestem strasznie zmienna i nie zdziwcie się, jak w przyszłości będę miała ponad trzy blogi. xd Zaczęłam pisać rozdziały, aby potem co jakiś czas dodawać je na bloga. Nie jest on o Raurze ani o Ross'ie, ani o Laurze tylko o innej osobie, której historia chodzi mi po głowie już jakiś czas. Jak wejdziecie, będziecie wiedzieć o co mi chodzi. :)
Tak więc zostawiam wam linka ~ http://with-love-story.blogspot.com/
Przepraszam was za tę przerwę, o ile ktoś to w ogóle czyta. :D

Adios!

poniedziałek, 18 lipca 2016

LBA!

Moje pierwsze LBA w życiu. Dziękuję za ten zaszczyt, Milky Way. :D blog Milki.

A więc oto pytania, na które odpowiem.



1. Dlaczego zdecydowałaś się założyć bloga? 

Chciałam zobaczyć, jak to jest prowadzić własnego bloga, na którym można stworzyć własną historię wraz z postaciami. Ach, gdyby jeszcze ta wena chciała mi zawsze dopisywać..



2. Czym jest dla Ciebie pisanie?

Pisanie jest dla mnie taką odskocznią od rzeczywistości. Niby zwykła czynność, ale dla mnie jest ona nieodłącznym elementem mojego życia. 



3. Planujesz kolejnego bloga?

Jeśli tylko uda mi się skończyć tego, to od razu zakładam kolejnego. Mam wiele innych pomysłów na opowiadania, które mnożą mi się w głowie. Niekoniecznie z Raurą. 



4. Jakie masz zainteresowania?

Na pierwszym miejscu stawiam muzykę. Może nie jestem obdarzona talentem do śpiewania, jednak kocham to robić i mam w nosie czy fałszuję, czy nie. Chciałabym nauczyć się grać na gitarze i pianinie. Może kiedyś?
Kolejne miejsce zajmuje oglądanie filmów i seriali. Moja lista obejrzanych filmów i seriali jest baaaaardzo duża i nadal rośnie. Wydaje mi się, że tym zainteresowaniem zaraził mnie mój dziadek, który również ogląda ich dużo.
Następna rzecz: oglądanie anime. Jestem "mangozjebem" od dwóch/ trzech lat, moja największa kolekcja mang jest z serii Ataku Tytanów (Shingeki no Kyojin). Kto ogląda, ten będzie wiedział, o co chodzi. Nie zaliczam anime do filmów i serialów, mimo że ogląda się je odcinkami. Sama nie wiem czemu. Po prostu uważam, że anime i serial się od siebie różnią.
Podróżowanie. O. Tak. Uwielbiam podróżowaćpociągami, samochodami, wtedy nigdy nie rozstaję się ze swoim telefonem i słuchawkami. Podczas tego potrójnego połączenia przychodzą mi pomysły do rozdziałów.
Lubię zbierać też płyty moich ulubionych wykonawców. Zbieram od kilku miesięcy i mam 6 płyt. (aktulanie poluję na trzy, których nie mogę znaleźć)
Mam jeszcze inne poboczne zainteresowania, ale wypisałam te najważniejsze.

Czy słuchanie jej oraz ich można zaliczyć do zainteresowań? :D
Ach, i jeszcze ich


5. Kim chciałabyś zostać w przyszłości?

Mam wyimaginowane pomysły na moją przyszłość. Jednym z nich, jest zostanie aktorką, ale to jest nierealne. :D
Po skończeniu gimnazjum, zdecydowałam iść do liceum na humanistykę, a potem dokształcać się na studiach anglistycznych / filologii angielskiej. Postawiłam na język, który bardzo lubię.



6. Jakie cechy charakteru lubisz w innych ludziach, a jakich nie?

Lubię, kiedy ludzie są pomocni, uprzejmi, mili i wyrozumiali. To są według mnie cechy, które powinien posiadać każdy człowiek.
Nienawidzę natomiast, kiedy ludzie są wredni, irytujący, głośni, kiedy popisują się i uważają się za boga. Mam ochotę niektórych za to zabić, jednak realnie nie byłabym zdolna do czegoś takiego.



7. Jakie jest Twoje największe marzenie?

Kiedy byłam młodsza miałam wiele marzeń. Pewnie każdy miał. Jednak teraz siedząc na krześle i analizując te pytanie po raz drugi, nie mam pojęcia co napisać.
Oczywiście mam największe marzenie, ale nigdy nie spełnię je do końca.
Do czego zmierzam? Moim największym marzeniem jest spotkanie na żywo wszystkich moich idoli. Do nich należą:
-> Jared Leto
-> R5
-> Adam Levine
-> Selena Gomez
-> Martina Stoessel
-> Christina Grimmie.
Christiny niestety już z nami nie ma. Moje serce nadal krwawi po tej stracie, ale najbardziej mnie boli to, że zginęła taką brutalną śmiercią.. Brr.. Aż mnie w środku coś ugryzło, kiedy o tym piszę.. Nie mam pojęcia, czy kiedykolwiek się z tym pogodzę, ale...
Nie. Stop. Bo zaczynam zbiegać z tematu. xd

Zmierzam do tego, że wszystkich wyżej wymienionych mam szansę spotkać, ale Grimmie już nie. Dlatego napisałam, że nigdy nie spełnię tego marzenia do końca. 



8. Co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu?


Ciężko odpowiedzieć. Jest wiele rzeczy, które są dla mnie równie ważne: rodzina, przyjaciele, pasja, marzenia, jedzenie.. Nie umiem wybrać.



9. Czy przez jeden dzień chciałabyś być jakąś sławną osobą? Jeśli tak, to jaką?


Pewnie, że tak! Gdybym miała wybierać, zostałabym właśnie Christiną. Nagrywanie coverów, granie na keyboardzie, posiadanie takiej cudownej osobowości to jedne z wielu rzeczy, które chciałabym mieć. W sumie mam nawet taką fryzurę, jaką miała w latach 2009-2014.
Przed wami CHRISTINA GRIMMIE'S POOF HAIR!



Zaczynam się siebie bać.

10. Gdybyś mogła przenieść się w czasie, to przeniosłabyś się do przeszłości czy przyszłości?

Zdecydowanie przyszłość. 


11. Jeśli czytasz moje blogi, to co o nich sądzisz?

Uważam, że są świetne. Znalazłam twojego bloga, przeglądając obrazki z Raurą na grafice google. Przypadkowo wcisnęłam i ba dum!
W ogóle tego nie żałuję i cieszę się, że ten przypadek miał wtedy miejsce.
Co mam jeszcze pisać, skoro twój blog jest u mnie w ulubionych? :D



Pokonałam 11 pytań i jestem z siebie dumna. Odpowiadałam najszczerzej, jak tylko potrafiłam. :)
Nominuję trzy osoby:

Karlee
Karola
Milky Way


Pytania, które w ogóle nie dotyczą blogowania:
1. Czy chciałbyś być sławny? Jeśli tak, to w jaki sposób?

2. Z jakim nowym talentem/nową umiejętnością chciałbyś się jutro obudzić?
3. Z czego jesteś najbardziej wdzięczny w swoim życiu?
4. Co dla ciebie oznacza słowo "pasja"?
5. Czego nigdy w życiu byś nie zrobił?
6. Byłbyś w stanie pokazać swoją twarz na blogspocie?
7. Jaki jest twój największy lęk?
8. Chciałbyś, aby twój blog stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych w całej Polsce?

Przepraszam za to, że nie ma kolejnych rozdziałów. Nie ładnie jest wszystko zganiać na jeden czynnik, ale muszę. WENO PROSZĘ PRZYBĄDŹ!
Nie wiem kiedy go napiszę, ponieważ mam na to jeszcze tylko ten tydzień, który w dodatku mam cały zawalony. 25 lipca jadę nad morze, a z czym to się wiąże? Nie będę mogła wziąć ze sobą laptopa. Pozostanie mi tylko telefon, a nienawidzę na nim pisać. Chyba, że się zmuszę. 

Okej, na dzisiaj to na tyle.
BYE!










niedziela, 19 czerwca 2016

| 4 | "I wanna see your smile!"

| Laura |

Lekcja się skończyła, a więc można było wykorzystać dziesięć minut przerwy na odpoczynek od nauki. Wzięłam torbę i szybko opuściłam klasę. Nie chciałam patrzeć na tego debila, który działał mi od rana na nerwy... Praktycznie od zawsze. Czego on ode mnie chce? Satysfakcji z mojego upadku? Delektowania się widokiem mojej przegranej? A może chodzi o coś zupełnie innego? Nie mam pojęcia. Gdybym tyko mogła czytać ludziom w myślach. Wszystko byłoby prostsze. Gorzej, gdyby ktoś chciałby wejść do mojego umysłu. Widziałby tam tylko temat R5. Nic na to nie poradzę, że kocham ten zespół nad życie! A wczoraj spełniło się moje marzenie, które towarzyszyło mi podczas zdmuchiwania świeczek na urodzinowym torcie kilka razy pod rząd. Nic dziwnego, że czuję się jak w niebie. Chciałabym ich ponownie zobaczyć. Chciałabym być ich przyjaciółką. Chciałabym ich poznać bliżej. Mam wiele życzeń i nie wiadomo, czy się kiedyś spełnią. Ale chcę marzyć. Nawet, jeśli pewne rzeczy wydają mi się niemożliwe.
Kroczyłam przez korytarz nie spodziewając się niczego. Ktoś zakłócił mój spokój, ciągnąc mnie za rękę do nieznanego mi miejsca. Przestraszyłam się, ale wiedziałam kim był delikwent.

Joe.

Przygniótł mnie do ściany tak, abym nie mogła wykonać żadnego ruchu. Czy on nigdy nie da mi spokoju?
- Czego chcesz? - spytałam z trudem przełykając gulę w moim gardle.
- Znowu mnie do tego zmusiłaś.
- Przestań, bo zaraz zacznę krzyczeć.
- Nikt Cię tu nie usłyszy. Jesteś skazana tylko i wyłącznie na mnie.
- Zgłoszę to do nauczyciela!
- Miałaś do tego tyle okazji, ale tego nie wykorzystałaś. Odpowiedz sobie na pytanie, czy teraz będzie inaczej? - zaśmiał się, a mnie zatkało. On miał rację.
- Czego ode mnie chcesz? - ponowiłam pytanie mając nadzieję, że w końcu mnie wypuści.
- Ostatnio za mało mi zapłaciłaś.
- Nie mam więcej pieniędzy. - westchnęłam.
- Możesz wykorzystać inny sposób zapłaty. - po tych słowach, dłonią zaczął jeździć po moim udzie. Ustami błądził po mojej szyi, a ja zaczęłam się wyrywać z jego objęć.
- P-Przestań! - krzyknęłam.
- Mam nadzieję, że przemyślisz sprawę i szybko znajdziesz pieniądze. Jestem niecierpliwy i wkrótce spełnię twój najgorszy scenariusz.
- I-Ile? - mój głos drżał ze strachu. Dlaczego spotkało to właśnie mnie?
- 5.000$
- Aż tyle? - wytrzeszczyłam oczy.
- Masz czas do czwartku. Jeśli nie zdołasz przynieść mi koperty, spotka Cię kara. Teraz wynocha. - popchnął mnie tak mocno, że ledwo złapałam równowagę.
Kiedy doszłam na korytarz, z trudem mogłam opanować oddech. Zaczęłam się dusić. Czułam, że ta sprawa mnie przerosła.. Jak mogłam być tak naiwna? Teraz mam za swoje.
Muszę iść do higienistki, przecież nie mogę złapać oddechu. Dopiero teraz zorientowałam się, że już byłam pod salą, do której się kierowałam. Zapukałam lekko w drzwi i weszłam do środka.

Nie mam pojęcia ile dokładnie czasu minęło, ale na pewno tyle, aby się domyślić, że minęła już prawie cała druga godzina lekcyjna. Cóż, nie mogłam się na niej zjawić z powodów znanych.
- Dziękuję jeszcze raz. Pomogła mi pani. - uśmiechnęłam się do niej sztucznie i wyszłam. Nie mogłam się cieszyć w takiej sytuacji, Muszę coś szybko zrobić, bo jeśli nie, to.. Zrobi coś złego. Pobije mnie? A może pozostawi uraz w mojej psychice na zawsze? Boże, chroń mnie przed nim.
Ach, przecież nie możesz nic zrobić. Możesz z pogardą patrzeć na mnie tylko z góry i kiwać głową, mam rację?
Dobra, Laura. Przestań się nad sobą użalać. Pójdź do pracy, zarób pieniądze, spłać długi i miej z tym spokój w przyszłości. Mam nadzieję, że mi się uda.
A powiadają, że nadzieja jest matką głupich.

-------------------------------

Rozdział pisany o 02:21 może zawierać irytujące błędy językowe, interpunkcyjne oraz ortograficzne. Poprawię, jak się wyśpię.
I od razu chcę przeprosić za to, że ten strasznie krótki rozdział pojawił się później, niż planowałam.
Powody:
a) brak weny
b) brak czasu
c) smutek, spowodowany śmiercią mojej idolki
Ech, z punktu c jeszcze się nie ogarnęłam. To trudne, aby się z tym pogodzić. Niesamowite jest to, jak szybko ludzie odchodzą.
Do następnego!







środa, 8 czerwca 2016

| 3 | "I think about you"

| Laura |

Rano obudziłam się przed budzikiem. Przetarłam oczy i od razu wyłączyłam budzik, aby potem nie zawracać sobie nim głowy. W sumie mam więcej czasu na przygotowanie się do szkoły. Zazwyczaj przejście z domu do liceum zajmuje mi od pięciu do maksymalnie dziesięciu minut, więc mam ponad godzinę, nim zacznie się pierwsza lekcja. Uszykowałam sobie dzisiejsze ubrania i poszłam pod prysznic. Po umyciu i przygotowaniu się na dzisiejszy dzień, powędrowałam do kuchni w celu zrobienia sobie czegoś do zjedzenia. Postanowiłam, że zrobię sobie jajecznicę. Wyjęłam patelnię, włączyłam gaz, wbiłam kilka jajek i zaczęłam smażyć.
- Gdzie byłaś? - kiedy to usłyszałam, podskoczyłam ze strachu w górę.
- Przestraszyłaś mnie jak cholera. - położyłam dłoń w anatomicznym miejscu serca.
- Gdzie byłaś? - a ta nadal swoje. W końcu to siostra. I w dodatku to Vanessa.
- W swoim pokoju, szykowałam się do szkoły. - odwróciłam się od niej i ponowiłam przygotowywanie mojego śniadania. Jeszcze chwila i podpaliłabym całą kuchnię.
- Chodzi mi o wczorajszy, dość późny wieczór. Przyszłam i Cię nie było.
- Poszłam na spacer. - nie kłamałam. Wyszłam z zamiarem zaczerpnięcia świeżego powietrza i spotkałam tam Ross'a. Nic innego się nie wydarzyło.
- Byłaś z jakimś chłopakiem, przyznaj się.
- A co, jeśli byłabym? - spytałam, nie myśląc nad konsekwencjami mojego czynu. Dopiero po fakcie się zorientowałam.
- Lau chodzi w końcu na randki! Pochwal się, z kim wczoraj byłaś?
- Van... - jęknęłam.
- No siostrze nie powiesz?
Westchnęłam cicho.
- No dobrze. - gotową jajecznicę zdjęłam z gazu, po czym nałożyłam na wcześniej przygotowany talerz. - Byłam na spacerze po plaży. Szłam, szłam i nagle spotkałam Ross'a.
- Czekaj... Tego Ross'a Lynch'a? Wokalistę zespołu R5? - wytrzeszczyła oczy.
- Tak, jego. - usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.
- Szczęściara. A co tam robiliście? - spytała, sięgając po szklankę i nalewając do niej soku pomarańczowego.
- Rozmawialiśmy.
- I tyle? Nic więcej?
- Vanessa, czy ty myślisz, o tym, o czym ja myślę, że ty myślisz? - wskazałam na nią widelcem, a ona pokiwała twierdząco głową. - No to jesteś w błędzie. A teraz wybacz, chcę zjeść w spokoju śniadanie.
Nie trzeba było jej mówić dwa razy, aby zrozumiała, że nie dam za wygraną. Wcale nie tak łatwo ze mną rozmawiać, kiedy pogadanki zjeżdżają na tor chłopaków. Jeszcze nigdy się nie zakochałam... Czy to znaczy, że moje serce nie jest w stanie kogoś pokochać? A może nie przyszła jeszcze na to odpowiednia pora? W końcu, mam już dziewiętnaście lat.. Niektóre dziewczyny w moim wieku szykują się do dzwonów weselnych, a ja jeszcze nigdy się nie całowałam. Ech, pewnie nikogo już sobie nie znajdę. Jestem zbyt nieśmiała.
Po jakimś czasie skończyłam jeść śniadanie. Wzięłam torbę, ubrałam buty i wyszłam z domu z zamiarem pójścia się edukować. Jak to u mnie w zwyczaju, ubrałam słuchawki i włączyłam moją ulubioną playlistę na Spotify.
Podczas drogi myślałam o wczorajszym wydarzeniu. Najpierw spotkałam Ross'a przed jego domem, a potem na plaży. Mam nadzieję, że nie upokorzyłam się przed nim..
Ale o czym ja mówię? Ross Lynch nie zwróciłby uwagi na taką przeciętną dziewczynę jak ja. On ma miliony fanek, a ja jestem jedną z nich. A w dodatku ma już wybrankę. Nie ma co liczyć na to, że pewnego dnia nagle zmieni zdanie, zerwie z Courtney, pobiegnie pod mój balkon, obiecuje mi wieczną miłość, a ja rzucę się z balkonu, on mnie złapie i zostaniemy parą, którą nikt nigdy nie rozdzieli.

Laura.

Skąd w Tobie takie wyimaginowane myśli?

Za dużo czasu spędzasz z Mia.

A tak ogólnie to gdzie ona jest? Nie widziałam jej od paru dni. Ciekawe, czy coś się stało. Zawsze mi mówiła, jeśli coś było na rzeczy, a teraz?
Po jakimś czasie byłam już w środku budynku. Nie wyłączając muzyki, skierowałam się do sali, w której miałam pierwszą lekcję - biologię. Ledwie co doszła, już zadzwonił dzwonek. W takim razie ile ja szłam? Wyszłam 7:30. Pół godziny zajęło mi to zajęło? Zawsze dochodziłam w ciągu dziesięciu minut, ale dzisiaj tak się zamyśliłam, że przestałam panować nad moimi kończynami.
Usiadłam w ostatniej ławce i wyjęłam notatnik wraz z długopisem. Zapisałam temat lekcji, a tu nagle ktoś mnie szturchnął w ramię.
- Proszę, proszę. Panna perfekcyjna przyszła dzisiaj do szkoły - odezwał się Peter. Był on kujonem, który wkurzał wszystkich swoim zachowaniem w stosunku do ludzi. Uważał się za boga nauki tylko dlatego, że w domu jest za bardzo rozpieszczany przez rodziców i się uczy.
- Twoje przezwisko jest nietrafione. W przeciwieństwie do Ciebie umiem ocenić moje zdolności. - odgryzłam mu się, ale wiedziałam, że nie będzie łatwo go przebić. Zawsze musi mieć swoje ostatnie zdanie.
- Twoje zdolności są na poziomie przedszkolaka.
- Ach tak? A po czym to stwierdzasz?
- Po tym, że... - naszą 'konwersację" przerwała nam pani profesor.
- Nie zagadaliście się za bardzo? Mam wstawić wam jedynki za pracę na lekcji? - spytała, a ja spojrzałam na chłopaka, który był przerażony.
- Proszę mu nie wpisywać, bo się załamie. Jak zobaczy mierną w dzienniku, to się powiesi.
- Panno Marano, proszę nie być taka mądra. Za karę idziesz przerysować zadany do domu schemat.
Westchnęłam cicho, wzięłam zeszyt i podeszłam do tablicy. Peter pokazał mi język. Udaje dorosłego i dojrzałego, a sam zachowuje się jak przez przypadek zrobiony bachor. Ugh, tylko zabijać takich, jak on. Rozumiem, że można mieć duże ambicje, ale nie można wyśmiewać się z innych i uważać siebie za kłębek świata! Nikt przecież nie lubi takich zarozumiałych ludzi! Spokojnie, Laura, jeszcze tylko rok i idę na studia. Nigdy w życiu go już nie spotkasz i nie zamienisz z nim nawet słowa.
Kiedy skończyłam robić to, co nauczycielka mi kazała, usiadłam na miejsce i spojrzałam na mojego wroga numer jeden. Gdyby wzrok mógłby zabijać... Marzenia. Odwróciłam od niego głowę, a potem próbowałam się skupić na lekcji. To nie było takie proste, gdyż moje myśli zajęła napotkana wczoraj osoba.

------------------------------------------------------------------------

Kolejny rozdział już za nami.
Miał być w poniedziałek, ale wena mi zbyt dobrze nie służyła. W sumie nadal tak jest, ale obiecałam sobie, że jeszcze dzisiaj go dodam.
Dziękuję za przeczytanie. :)





piątek, 3 czerwca 2016

| 2 | "You can come to me"

| Ross |
Po wzięciu orzeźwiającego prysznicu, ubrałem się we wcześniej przygotowane ubrania i wyszedłem z łazienki. Po drodze do kuchni na głowę naciągnąłem swoją czarną czapkę, z którą praktycznie się nie rozstaję. Po prostu zżyłem się z nią i towarzyszy mi od pierwszego koncertu.
Po wejściu do pomieszczenia powitał mnie piękny zapach naleśników, przygotowanych przed Rydel. Ona to umie gotować. Bardzo smakuje mi jej jedzenie, ale najlepsze robi właśnie pancakes’y. Od razu zasiadłem do stołu i wraz z resztą rodzeństwa zacząłem dyskutować o nowych pomysłach na piosenki. Kiedy blondynka podała gotowy posiłek, wszyscy zabrali się do jedzenia.
- Pyszności – powiedział z pełnymi ustami Rocky, a nasza siostra uśmiechnęła się szeroko.
- Wznieśmy toast za kolejny sukces! – Riker uniósł szklankę z sokiem jabłkowym w górę, a więc reszta zrobiła to samo. Ja tylko się zaśmiałem. Puknęliśmy naczynia o siebie i jednym duszkiem wypiliśmy ich całą zawartość.
- Jak ja kocham sok jabłkowy – powiedział brunet, wlewając sobie kolejną dawkę napoju.
- Tylko się nie upij.
- Spokojnie, będę uważał. Czy ja kiedykolwiek byłem pijany od czegoś, w czym nie ma alkoholu?
- A co było wtedy, kiedy wypiłeś za dużo mleka? Na drugi dzień miałeś kaca. – zaśmiała się Delly i spojrzała na mnie – a ty gdzieś się wybierasz, że się tak wystroiłeś? I w dodatku na czarno!
- Chciałem wyjść na spacer. Wiesz.. Zrelaksować się, odpocząć, spędzić trochę czasu samemu – oparłem się o krzesło i skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej.
- Coś Ci jest, że chcesz być sam ze sobą? – spytała widocznie zatroskana.
- Nie! Nic z tych rzeczy! Po prostu… Przebywając trzy miesiące bez przerwy w czyimś towarzystwie jest męczące. Kilka razy chciałem się oddalić, pomyśleć, ale wy byliście przy mnie, potem na koncertach dużo fanów było, a potem znowu i tak w kółko.
- Mogłeś powiedzieć, że z nami jest Ci źle – mruknęła, a jej szeroki uśmiech rozświetlający każdy dzień zniknął. Nie lubiłem, kiedy się smuciła. Mój nastrój automatycznie się pogarszał, widząc ją w takim stanie.
-  Ale ja tak nie… - nie dokończyłem, ponieważ dialog przerwał mi Rocky.
- Braciszku.. A ja Cię tak wiele nauczyłem… - teatralnie otarł łzę z powiek.
- Ale… - tym razem Riker się wtrącił.
- Musisz być z nami szczery! Jak mamy być kapelą, skoro nie rozmawiamy ze sobą otwarcie?
- Dajcie mi dokończyć! – podniosłem głos, a rodzeństwo jak na zawołanie się uciszyło.
- Przepraszam – powiedzieli równo, a ja westchnąłem cicho.
- Wasze towarzystwo mi wcale nie przeszkadza. Czasem mam takie dni, w których jestem cicho albo mam zły humor i nie chcę psuć go wam. A czasem… Czasem po prostu tęsknię… Za… - przerwałem, spuszczając głowę w dół. Strata rodziców wyryła mi bliznę na sercu, której nie mogłem się pozbyć. Byli dla mnie bardzo ważni. To oni zachęcili mnie do śpiewania, gry na gitarze. Dzięki nim otworzyłem swój talent przed innymi. Pchnęli mnie na scenę, abym robił to, co było mi od początku mojego życia przeznaczone. Jestem im za to niezwykle wdzięczny, ale nie zdążyłem się odwdzięczyć.
- Ross… - na moim ramieniu spoczęła dłoń blondyna. – pamiętaj, że nasi rodzice zawsze z nami będą. Nie ważne, czy tu, czy tam. Nie możesz ich już zobaczyć, ale masz ich w sercu.
On miał rację. Nie mogę zbytnio o tym myśleć. Muszę się cieszyć z tego, co mam. A mam wspaniałe rodzeństwo, cudowną dziewczynę i przyszłość, o której każdy mógłby sobie pomarzyć. Osiągnąłem to dzięki ciężkiej pracy i upartemu dążeniu do celu.
- Dzięki za to, że przy mnie jesteście. Bez was nie dałbym sobie rady. Kocham was – powiedziałem z lekkim uśmiechem i przytuliłem ich.
Po jakimś czasie wyszedłem na dwór, mając na swoich plecach gitarę. Robiło się już ciemno, więc postanowiłem przejść się na plażę. Dawno tam nie byłem, a uwielbiam oglądać zachodzące na horyzoncie słońce. Zaciągnąłem się mocno świeżym powietrzem i zamknąłem oczy.

Życie jest jednak piękne.

Podniosłem powieki do góry i podszedłem bliżej brzegu. Uważałem, aby przypadkiem woda nie zamoczyła mi butów. Jest to nieprzyjemne uczucie, którego nie chciałem doznać. Usiadłem na piasku obserwując łagodne ruchy fal. Natura jest taka inspirująca, że mógłbym siedzieć tutaj godzinami, a nawet całą noc. Nie mogłem sobie na razie na to pozwolić, ponieważ rodzeństwo prawdopodobnie by się o mnie martwiło. Wziąłem gitarę do rąk i opuszkami palców zacząłem ciągnąc za struny, tworząc różne dźwięki.
- Hej. – kiedy przerwałem na chwilę grać na instrumencie, usłyszałem czyiś głosik. Taki sam dzisiaj już słyszałem. Czy to nie przypadkiem…
- Laura? – podniosłem głowę do góry, spoglądając na jej oblicze. – co tu robisz?
- To samo co ty. Oglądam zachód słońca i delektuję się tym widokiem. – teraz wyglądała na bardziej wyluzowaną niż wcześniej.
- Usiądź. – poklepałem ręką miejsce obok siebie, a ona widocznie się zakłopotała.
- O-O-Okej – jąkała się i posłusznie wykonała polecenie.
Zapanowała między nami cisza, którą po chwili przerwałem.
- Wyluzuj się – powiedziałem do niej, a ona szybko na to zareagowała.
- Jestem! Nawet nie wiesz jak bardzo! – krzyknęła, a ja spojrzałem na nią i szeroko się uśmiechnąłem.
- Właśnie widzę.
- Wiesz.. Nie łatwo jest rozmawiać ze swoim idolem… - mruknęła cicho, bawiąc się kosmykami włosów.
- Jestem twoim idolem? – spytałem, udając zdziwionego.
- Tak. To znaczy… Ty i ogólnie R5. Bardzo.. Bardzo mi się podobają wasze piosenki i ogólnie jesteście strasznie słod… - zakryła usta ręką.
- Rozumiem. – zaśmiałem się. – też mam swoich idoli. Kiedy poznałem jednego z nich, też ciężko mi się z nim rozmawiało. Ale w końcu się rozluźniłem i.. Jakoś poszło.
- Nie wątpię – szepnęła, a ja się wyprostowałem.
- Przy mnie możesz zachowywać się normalnie. Przecież nie zmieni się moje pierwsze wrażenie o tobie. – wzruszyłem ramionami.
- Masz swoje pierwsze wrażenie o mnie? – spojrzała mi w oczy.
- Tak – odpowiedziałem krótko.
- Powiedz mi jakie!

Pierwsze wrażenie o tobie?
Że jesteś śliczna i urocza.


- To tajemnica. – uniosłem brwi w górę.
- No way! Chyba nie wyszłam na idiotkę, jak was spotkałam?
- Nie, no coś ty.
Rozmowa trwała w najlepsze. Trochę lepiej się poznaliśmy, a ja nadal nie mogłem odpowiedzieć na wcześniej zadane pytanie. Co jest w niej takiego, co przyciąga moją uwagę?
Nastała późna godzina i trzeba było już się zbierać do domu.
- Może Cię odprowadzić? – zaproponowałem, a ona pokiwała głową.
- Wiesz, to niczym spełnienie marzeń, jednak nie chcę Ci się narzucać. Może następnym razem. – uśmiechnęła się szeroko.
- Mam pytanie. – spojrzałem jej w oczy.
- Jakie? – spytała.
- Skąd wiedziałaś, że lubię spacerować późnym wieczorem po plaży? – moje kąciki ust wysoko się podniosły, a ona zrobiła się cała czerwona.
- Przeczytałam w internecie. – zaśmiała się nerwowo. – muszę już iść. – odwróciła się i odeszła.
- Dobranoc – powiedziałem cicho i skierowałem się do domu. Po dotarciu przebrałem się w piżamę, składającą się tylko z długich, dresowych spodni, umyłem zęby i położyłem się do łóżka. Powspominałem dzisiejsze wydarzenia i nawet nie zauważając kiedy, oddałem się w objęcia Morfeusza.

-------------------------------------------------------------------------------------

Kolejny rozdział za nami!
Wena dzisiaj dała mi kopa i oto pojawił się nowy rozdział.
Myślę, że następny pojawi się niebawem.
Do zobaczenia!


poniedziałek, 30 maja 2016

| 1 | "Wanna steal your heart"

| Ross |

Kiedy zakończyłem śpiewać, wszyscy zaczęli głośno krzyczeć i bić brawa. Reflektory oświecały swoim blaskiem każdy skrawek mojego ciała. Czuję się wspaniale. Kocham to robić.
Koncerty napełniały mnie szczęściem, z którym później mogłem się dzielić z moimi bliskimi. A teraz stoję na scenie, patrząc przed siebie - na wiwatujący tłum ludzi, wyciągający do nas dłonie, abyśmy je dotknęli.
Fani. Co byśmy bez was zrobili?
Jesteście nam bardziej potrzebni, niż my wam.
W końcu to się stało, zakończyliśmy swój pobyt na scenie, więc wkroczyliśmy na teren kulis. Moje rodzeństwo wraz z Ellingtonem rozmawiali głośno, a ja usiadłem na głośniku. Z wrażeń nie mogłem nic powiedzieć, jednak mój szeroki uśmiech zdradzał mocno trzymające się wewnątrz emocje.
- To był ostatni koncert podczas trasy. Będę tęsknić - westchnął Rocky, odkładając na stojak gitarę.
- Ja też. Ale za jakiś czas znowu wyruszymy w podróż - zaśmiała się Rydel. - idziemy?
Wszyscy skinęli głową, a ja wstałem i podążyłem za nimi. Na zewnątrz czekał na nas bus. Ostatni raz spojrzeliśmy na budynek, z którego wyszliśmy i odjechaliśmy.
Po długiej podróży wreszcie mogliśmy postawić nogę na naszej posesji. Brakowało mi domu i codziennych wygłupów z rodzeństwem. Niestety, rodzice pożegnali nas zbyt szybko, a my nie zdążyliśmy się nimi wystarczająco nacieszyć. Cóż, czas mija, ludzie odchodzą. To normalne. Oczywiście, że mi smutno, ale co ja, człowiek, mogę na to poradzić? Mogę liczyć na to, że kiedyś się jeszcze zobaczymy.
Mieliśmy wejść do środka, lecz dwie postacie nam w tym przeszkodziły. Były to dwie niższe ode mnie brunetki, które naparczywie się nam przyglądały.
- U..Um.. Hej! - jąkała się jedna z nich. Urocze.
- Hej. - wyścignął mnie Riker i podał dłonie dziewczynom. Ja nie mogłem oderwać wzrok od niższej.
- Chciałyśmy prosić o autograf - powiedziała pewnie druga.
- Jasne. Nazywacie się? - spytałem i odebrałem od nich naszą niedawno nagraną płytę "Sometime Last Night" i czarnym pisakiem namalowałem swój podpis.
- Ja jestem Vanessa, a to jest Laura. - wskazała na drugą palcem. Na jej twarzy powstał bardzo duży rumieniec.
- Van, umiem się sama przedstawić - mruknęła niezadowolona. Na pierwszy rzut oka można by powiedzieć, że jest bardzo nieśmiała.
Zaśmiałem się cicho i z tyłu pudełka napisałem specjalny dedyk. Podałem przedmiot dalej, a ja nie mogłem przestać patrzeć na Laurę.

Ross.

Stop.

Masz dziewczynę.

Na tę myśl, momentalnie się otrząsnąłem. Tak się zamyśliłem, że nawet nie zauważyłem, że brunetka spogląda na mnie z taką samą pasją, jak ja. Szybko odwróciłem wzrok i wbiłem go w chodnik.
Po chwili moja komórka zaczęła wibrować. Wyjąłem ją z kieszeni i kiedy tylko spojrzałem na ekran, kąciki ust same mi się podniosły. Przeprosiłem fanki, po czym odebrałem i pociągnąłem walizkę za sobą do domu.
- Hej Courtney.
- Hej Rossi. Dzwoniłam kilka razy, ale nie odbierałeś.
- Wybacz. W samolocie zasnąłem, a zablokowali mi konto, więc nie miałem jak oddzwonić. Jak tam u Ciebie? - spytałem, opadając leniwie na kanapę.
- Wszystko w porządku. Niedługo przyjadę do Los Angeles, więc się spotkamy.
- Nie mogę się doczekać, Tęsknię za Tobą. Powiedz, jak sesja!
- Było w porządku, dopóki fotograf się nie rozchorował. Zwymiotował jednej modelce do torby. - zaśmiała się, a ja wraz z nią. Jeszcze chwilę pogadaliśmy, póki Jeszcze chwilę pogadaliśmy, póki się rozłączyła, ponieważ musiała się jeszcze spakować przed powrotem do L.A. W tym samym czasie do domu weszło moje rodzeństwo.
- A gdzie Ell? – spytałem bo zobaczyłem, że go nie ma.
- Poszedł do domu. Powiedział, że musi coś załatwić, więc wziął swój bagaż i odszedł. – zakomunikowała Rydel. Podejrzewam, że coś się musiało stać. Ostatnio chodził jakiś „przybity”, często mylił dźwięki na próbach. Jednak na koncercie odstawił swoje zmartwienia na drugi plan i skupił się na grze. Trzeba się dowiedzieć o co chodzi. To nasz przyjaciel i członek zespołu. Od zawsze trzymaliśmy się razem i nie mam zamiaru tego zmieniać.
Wstałem z kanapy, wziąłem walizkę do rąk i popędziłem na górę, aby się umyć po podróży i wyjść trochę na miasto. Nie wiedzieć czemu moje myśli od razu przeniosły się ku Laurze. Czuję, że chcę ją bliżej poznać. Ona ma coś w sobie, co przyciąga mój wzrok. Czegoś, co Courtney nigdy nie miała. Ale co to jest? Muszę się dowiedzieć. Koniecznie.

.........................................................

No i pierwszy rozdział za nami!
Krótki, wiem, ale na więcej mnie nie stać. Wolę pisać trochę krótsze, a częściej.
Chociaż nie wiem jak z tą drugą myślą. Postaram się pisać wedle mojej kochanej weny, która czasem plecie mi figle.
Jeśli ktokolwiek to przeczytał, zostaw komentarz, proszę. :)