poniedziałek, 30 maja 2016

| 1 | "Wanna steal your heart"

| Ross |

Kiedy zakończyłem śpiewać, wszyscy zaczęli głośno krzyczeć i bić brawa. Reflektory oświecały swoim blaskiem każdy skrawek mojego ciała. Czuję się wspaniale. Kocham to robić.
Koncerty napełniały mnie szczęściem, z którym później mogłem się dzielić z moimi bliskimi. A teraz stoję na scenie, patrząc przed siebie - na wiwatujący tłum ludzi, wyciągający do nas dłonie, abyśmy je dotknęli.
Fani. Co byśmy bez was zrobili?
Jesteście nam bardziej potrzebni, niż my wam.
W końcu to się stało, zakończyliśmy swój pobyt na scenie, więc wkroczyliśmy na teren kulis. Moje rodzeństwo wraz z Ellingtonem rozmawiali głośno, a ja usiadłem na głośniku. Z wrażeń nie mogłem nic powiedzieć, jednak mój szeroki uśmiech zdradzał mocno trzymające się wewnątrz emocje.
- To był ostatni koncert podczas trasy. Będę tęsknić - westchnął Rocky, odkładając na stojak gitarę.
- Ja też. Ale za jakiś czas znowu wyruszymy w podróż - zaśmiała się Rydel. - idziemy?
Wszyscy skinęli głową, a ja wstałem i podążyłem za nimi. Na zewnątrz czekał na nas bus. Ostatni raz spojrzeliśmy na budynek, z którego wyszliśmy i odjechaliśmy.
Po długiej podróży wreszcie mogliśmy postawić nogę na naszej posesji. Brakowało mi domu i codziennych wygłupów z rodzeństwem. Niestety, rodzice pożegnali nas zbyt szybko, a my nie zdążyliśmy się nimi wystarczająco nacieszyć. Cóż, czas mija, ludzie odchodzą. To normalne. Oczywiście, że mi smutno, ale co ja, człowiek, mogę na to poradzić? Mogę liczyć na to, że kiedyś się jeszcze zobaczymy.
Mieliśmy wejść do środka, lecz dwie postacie nam w tym przeszkodziły. Były to dwie niższe ode mnie brunetki, które naparczywie się nam przyglądały.
- U..Um.. Hej! - jąkała się jedna z nich. Urocze.
- Hej. - wyścignął mnie Riker i podał dłonie dziewczynom. Ja nie mogłem oderwać wzrok od niższej.
- Chciałyśmy prosić o autograf - powiedziała pewnie druga.
- Jasne. Nazywacie się? - spytałem i odebrałem od nich naszą niedawno nagraną płytę "Sometime Last Night" i czarnym pisakiem namalowałem swój podpis.
- Ja jestem Vanessa, a to jest Laura. - wskazała na drugą palcem. Na jej twarzy powstał bardzo duży rumieniec.
- Van, umiem się sama przedstawić - mruknęła niezadowolona. Na pierwszy rzut oka można by powiedzieć, że jest bardzo nieśmiała.
Zaśmiałem się cicho i z tyłu pudełka napisałem specjalny dedyk. Podałem przedmiot dalej, a ja nie mogłem przestać patrzeć na Laurę.

Ross.

Stop.

Masz dziewczynę.

Na tę myśl, momentalnie się otrząsnąłem. Tak się zamyśliłem, że nawet nie zauważyłem, że brunetka spogląda na mnie z taką samą pasją, jak ja. Szybko odwróciłem wzrok i wbiłem go w chodnik.
Po chwili moja komórka zaczęła wibrować. Wyjąłem ją z kieszeni i kiedy tylko spojrzałem na ekran, kąciki ust same mi się podniosły. Przeprosiłem fanki, po czym odebrałem i pociągnąłem walizkę za sobą do domu.
- Hej Courtney.
- Hej Rossi. Dzwoniłam kilka razy, ale nie odbierałeś.
- Wybacz. W samolocie zasnąłem, a zablokowali mi konto, więc nie miałem jak oddzwonić. Jak tam u Ciebie? - spytałem, opadając leniwie na kanapę.
- Wszystko w porządku. Niedługo przyjadę do Los Angeles, więc się spotkamy.
- Nie mogę się doczekać, Tęsknię za Tobą. Powiedz, jak sesja!
- Było w porządku, dopóki fotograf się nie rozchorował. Zwymiotował jednej modelce do torby. - zaśmiała się, a ja wraz z nią. Jeszcze chwilę pogadaliśmy, póki Jeszcze chwilę pogadaliśmy, póki się rozłączyła, ponieważ musiała się jeszcze spakować przed powrotem do L.A. W tym samym czasie do domu weszło moje rodzeństwo.
- A gdzie Ell? – spytałem bo zobaczyłem, że go nie ma.
- Poszedł do domu. Powiedział, że musi coś załatwić, więc wziął swój bagaż i odszedł. – zakomunikowała Rydel. Podejrzewam, że coś się musiało stać. Ostatnio chodził jakiś „przybity”, często mylił dźwięki na próbach. Jednak na koncercie odstawił swoje zmartwienia na drugi plan i skupił się na grze. Trzeba się dowiedzieć o co chodzi. To nasz przyjaciel i członek zespołu. Od zawsze trzymaliśmy się razem i nie mam zamiaru tego zmieniać.
Wstałem z kanapy, wziąłem walizkę do rąk i popędziłem na górę, aby się umyć po podróży i wyjść trochę na miasto. Nie wiedzieć czemu moje myśli od razu przeniosły się ku Laurze. Czuję, że chcę ją bliżej poznać. Ona ma coś w sobie, co przyciąga mój wzrok. Czegoś, co Courtney nigdy nie miała. Ale co to jest? Muszę się dowiedzieć. Koniecznie.

.........................................................

No i pierwszy rozdział za nami!
Krótki, wiem, ale na więcej mnie nie stać. Wolę pisać trochę krótsze, a częściej.
Chociaż nie wiem jak z tą drugą myślą. Postaram się pisać wedle mojej kochanej weny, która czasem plecie mi figle.
Jeśli ktokolwiek to przeczytał, zostaw komentarz, proszę. :)




1 komentarz:

  1. Widzę, że założyłaś bloga i dobrze, bo już spodobał mi się pierwszy rozdział. :) Myślę, że ta historia może być ciekawa, ale zapewne tak będzie. ;)
    Czekam na next. :*

    Ps. Cieszę się, że moje blogi są w zakładce. Fajnie, że ci się podobają. :)

    OdpowiedzUsuń